czwartek, 21 maja 2015

PIĘĆ MITÓW, KTÓRE ZAGRAŻAJĄ KOBIETOM



Dziewczynki,
jeśli już roztrząsamy znaczenia słów (zabić czy złożyć w ofierze?), to skupmy się przez chwilę na „feminizmie”. W końcu mamy założyć coś na kształt bojowej organizacji feministek!

Mit 1. Feminizm jest wbrew naturze ludzkiej
Bzdura! Feministki nie zakładają, że Bóg się pomylił, tworząc osoby różnej płci. Feministki nie zaprzeczają, że mężczyźni i kobiety różnią się od siebie. Wręcz przeciwnie: feministki dostrzegają te różnice, ale mimo tych różnic marzą o równych prawach dla wszystkich. Czy wiecie, że według naszego prawa rodzinę sankcjonuje wyłącznie mężczyzna? Kodeks rodzinny mówi, że ślub mogą wziąć tylko osoby dorosłe, ale "z ważnych powodów sąd opiekuńczy może zezwolić na zawarcie małżeństwa kobiecie, która ukończyła lat szesnaście". Mężczyźnie nie. Czyli jeśli 16-latka zajdzie w ciążę z 18-latkiem, założą rodzinę za zgodą sądu. Jeśli 18-latka zajdzie w ciążę z 16-latkiem, jej dziecko urodzi się w rodzinie niepełnej. Ona, mimo że dorosła, że za chwilę zostanie matką i będzie musiała wziąć odpowiedzialność za swoje dziecko, nie może wziąć odpowiedzialności za całą rodzinę. Co tu natura ma do rzeczy?

Mit 2. Feminizm zaprzecza prawdzie
Nikt prócz feministek nie uważa, że istnieją nierówności wynikające z płci. Wszyscy przecież mogą wszystko, a do tego jeszcze kobiety mają lepiej: mogą nie pracować (siedzieć sobie w domu z dziećmi?!), nie muszą się bić i brać odpowiedzialności za swoje i cudze życie (!!!). Kobieta zawsze do kogoś należy: najpierw nosi nazwisko ojca, potem męża. Jej dzieci, mimo że je urodziła, nie będą nosiły jej nazwiska rodowego. Jeśli ma same siostry, mówi się, że na nich kończy się ta gałąź rodziny, nawet jeśli wszystkie będą miały gromadę dzieci…

Mit 3. Feminizm jest nie do pogodzenia z osobistym szczęściem
Tylko kobiety nie-feministki mogą być szczęśliwe. Feministki ciągle szukają dziury w całym, kwestionują ustalony porządek i ogólnie są niezadowolone z tego, co mają (a mają tak dobrze!), w związku z tym nie mogą być szczęśliwe. Cała reszta ludzkości jest szczęśliwa, bo nie kwestionuje porządku społecznego (?!).

Mit 4. Feminizmu nie da się pogodzić z małżeństwem i dziećmi
Niektórzy (którzy?) nadal myślą, że feministki nie chcą kochać i być kochane. Że najchętniej całe dnie biegałyby z jednej manify na drugą, zostawiając nudne codzienne życie komuś innemu (komu?). Że nie chcą mieć dzieci, bo jedyne obowiązki, na których im zależy, to obowiązek robienia kariery (!). Bzdury! Ale jak facetowi powiesz, że zależy mu wyłącznie na karierze i nie pali się do małżeństwa, to żaden problem. Jeśli kobieta ma inny pomysł na sobie, to feministka, egoistka i karierowiczka…

Mit 5. Feminizm zaprzecza zdrowemu rozsądkowi
Niektórzy twierdzą, że feministki odrzucają rodzinę, która jak dowiedziono (gdzie?), jest najlepszym sposobem wspólnego życia kobiet i mężczyzn (wyłącznie w tej konfiguracji, oczywiście!). Rozsądnie więc jest mieć rodzinę. Nierozsądnie jej nie mieć. Od kogo zależy to „manie” rodziny? Czy wyłącznie od kobiety? Sama sobie jej nie założy, choćby chciała (a znam, dziewczynki, wiele kobiet, które by chciały…). Feminizm nie ma tu nic do rzeczy. Feministki, czyli kobiety, które chciałyby nie czuć się gorszą częścią społeczeństwa (gorszą połową, bo kobiety nie są przecież w mniejszości, choć bezustannie mam takie wrażenie), wychodzą tylko z założenia, że każdy ma prawo pokierować swoim życiem, tak jak chce. Może chcieć mieć rodzinę, a może sobie żyć w pojedynkę…

Tyle teoria, teraz możemy realizować nasz projekt samopomocy kobiecej, będziemy niszczyć naszych wrogów, obojętnie czy to będą mężczyźni, czy kobiety.

A.

1 komentarz:

  1. Stajemy wobec struktury społecznej na zewnątrz, jesteśmy enklawą świadomej kobiecości.

    OdpowiedzUsuń