środa, 24 czerwca 2015

TO NIE JEST ŚWIAT DLA STARYCH KOBIET? JESZCZE ZOBACZYMY!



Dziewczęta,
pamiętacie, co powiedział ten włoski pisarz, zafascynowany Gombrowiczem i Schulzem? Że to kobiety reprezentują przyszłość i nadzieję ludzkiego rodu. Są mądre, odpowiedzialne, bardziej „dorosłe” niż tęskniący za dzieciństwem mężczyźni – niedojrzali, ciągle potrzebujący opiekuńczych matczynych skrzydeł. Wieczni chłopcy, uciekający przed dorosłymi problemami…

My jesteśmy jak Wendy, przyjaciółka Piotrusia Pana: przedwcześnie dojrzałe, troskliwe i matkujące. Niestety, zwykle nie doceniamy swoich atutów: zawsze chcemy wyglądać na młodsze i głupsze, pragniemy odpowiadać na potrzeby męskiego oka: nieustannie chcemy emanować dziewczęcym wdziękiem podlotka. Maskujemy zmarszczki, siwe włosy, rozpaczliwie wygładzamy uda, łona, dekolty. Nie pozwalamy sobie na luksus przemijania, bo starzejąc się, przestajemy istnieć… A raczej: przestają nas zauważać… Starość jest synonimem bezużyteczności, rezygnacji, biedy, braku perspektyw, samotności, nudy, bezradności i brzydoty.

Wobec powszechnej konieczności bycia osobą młodą, atrakcyjną, szczupłą, modną, pełną energii i chęci do działania, odnoszącą sukcesy i wzbudzającą pożądanie starzejące się kobiety symbolizują przegraną walkę z czasem, porażkę, której młodość nie chce widzieć, w którą młode kobiety nie chcą wierzyć. Z jakiegoś powodu wydaje nam się, że nas to nie dotyczy, że my się nie zestarzejemy. A kiedy jednak zauważamy pierwsze oznaki upływu czasu, za wszelką cenę chcemy go zatrzymać. I co najsmutniejsze, nasze zabiegi z jednej strony są oceniane jako konieczne (w powszechnej ocenie siwe włosy mężczyźnie przydają powagi i szlachetności, a kobietę szpecą), z drugiej zaś często krytykowane – zwłaszcza jeśli publiczność uzna, że stara kobieta swoim „nieodpowiednim do powagi wieku” zachowaniem czy wyglądem niepotrzebnie przyciąga wzrok. Bo przecież nie ma po co „pchać się ludziom w ich pole widzenia” ze swoją pomarszczoną skórą… Znalazło by się wielu chętnych, którzy utopiliby starą kobietę w rynsztoku!

Nie dziwi mnie więc fortelik, który wpadł do farbowanej głowy naszej Irenki. To niedopuszczalne, że przez łobuza dyrektora taki talent się marnuje. Nie ma ról dla starzejących się aktorek? Publiczność nie chce ich oglądać? Starzejąca się aktorka to wstydliwy kłopot dla teatru? Jeszcze zobaczymy! Mamy XXI wiek, minęły ciemne wieki średnie, kiedy to stare kobiety jako pierwsze wypędzano z oblężonych miast, bo były nieprzydatne i zbędne, bo bezproduktywnie pochłaniały cenne zapasy…

Dziewczynki, nie pozwólmy sobą manipulować, nie dajmy sobie wmówić, że jedynym naszym celem jest przeglądanie się w męskich oczach!


Z.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz