my musimy walczyć.
Ruch kobiecy rozwija się na całym świecie. Rzesze kobiet zrozumiały, że jeżeli
nie wezmą spraw tego świata w swoje ręce, to ten świat przestanie istnieć.
Nie możemy zgadzać się na dominację męskiego punktu widzenia! Bo kiedy my tu
zakładamy naszą małą organizację spiskową, mężczyźni – powodowani troską o
nasze bezpieczeństwo, a jakże (!) – obmyślają kolejne akty zniewolenia!
Na stronie internetowej jednej z powiatowych komend
policji odkryłam właśnie poradnik dla kobiet mówiący o tym, jak unikać sytuacji,
które mogą prowadzić do przemocy (molestowania seksualnego, gwałtu, rabunku,
pobicia itp.). Ze zdumieniem zauważyłam, że na ośmiu stronach maszynopisu (!)
zawarto pouczenia skierowane wyłącznie do kobiet i ani jednej uwagi do
mężczyzn. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że w powszechnej opinii za przemoc
wobec kobiet nadal obwiniane są przede wszystkim kobiety i to one muszą się
potem tłumaczyć. Bo przecież same się prosiły!?
Wśród licznych policyjnych przykazań znalazły się więc uwagi
dotyczące wyglądu i zachowania: nieodpowiednie ubranie, śmiałe żarty, samotne
chodzenie po ulicy, zwłaszcza po zmroku (jak wracać z pracy od października do
lutego? Z ochroniarzem? A może lepiej w ogóle nie wychodzić wtedy z domu?),
jeżdżenie windą z nieznajomym mają prowokować niebezpieczne sytuacje, należy
ich zatem unikać. Zakładam, że intencje były dobre, a zalecenia powstały na
podstawie prawdziwych wydarzeń, ale świadczą one o głęboko zakorzenionym
przekonaniu, że gdyby kózka nie skakała… Zabolało tak samo jak „komplementy” na
szkolnym boisku.
Bo jak tu się nie złościć, jeśli poucza się nas, żeby
nadmiernie śmiałym zachowaniem nie prowokować napastnika, ale nie ma ani słowa
do mężczyzn, żeby nie brali flirtu za zaproszenie. Są pouczenia dla kobiet,
żeby uważały na żarty w pracy, tymczasem nie ma ani słowa do mężczyzn, żeby
trzymali swój język na wodzy i zwracali uwagę na to, czy nie robią komuś
przykrości albo krzywdy. Jest prośba do kobiet, żeby nie pozwalały dyrektorowi
na wykorzystywanie zależności przełożony–podwładny, ale nie ma prośby do
mężczyzn, żeby nie wykorzystywali takiej zależności. Po raz nie wiadomo który
całą odpowiedzialnością za krzywdy nam wyrządzone obarcza się nas, kobiety! Do
czego my tych biednych mężczyzn doprowadzamy…
A problem jest coraz powszechniejszy: niemal każda z nas
doświadczyła molestowania w przestrzeni publicznej, niewybrednych komentarzy na temat
naszego ciała, klepania i dotykania bez naszej zgody, część z nas padła ofiarą
gwałtu. Jednym słowem, każdy napotkany mężczyzna: czy to w domu, czy na ulicy,
w windzie, w garażu czy na korytarzu w pracy to potencjalne zagrożenie dla nas…
Powtarzam: musimy się zorganizować, nawet jeżeli
miałaby to być organizacja tajna!
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz